Dziś mogliśmy usłyszeć o tym, że reprezentacja Polski w piłce ręcznej U20 przegrała z Wyspami Owczymi 32:38. Pierwsze skojarzenie to kompromitacja, ale czy rzeczywiście możemy rozmawiać o czymś zupełnie niespodziewanym?
Taki stan rzeczy
Zacznijmy od tego, że odbywają się mistrzostwa Europy U20. Warte podkreślenia jest również to, że porażka Polaków sprawia, iż zostaje gra o miejsca 13-16. Ponadto dobrze wiedzieć, że występ w turnieju nie zagwarantuje udziału w mistrzostwach świata.
Tak dochodzimy do spotkania – być może dla niektórych osób zabrzmi to szokująco, ale mieliśmy zwycięstwo faworytów. Ktoś może też zapytać, jak to jest możliwe? Dokładna odpowiedź jest trudna, ale na pewno warto przyjrzeć się szczegółom. Zacznijmy może od dorosłej reprezentacji – widoczny jest spory regres w stosunku do tego, co miało miejsce choćby w 2016 roku. Niemniej nie możemy zapominać o tym, że mieliśmy przez pewien czas fantastycznych zawodników. Zawodnicy ci jednak w końcu skończyli kariery i trzeba było szukać następców. Następcy siłą rzeczy musieli się znaleźć, ale daleko im do wybitnych poprzedników. Z drugiej strony nikt nikogo nie przekreśla – może za parę lat sytuacja ulegnie zmianie? W sporcie trudno coś przewidzieć, czego najlepszym dowodem fakt, że Robert Lewandowski kiedyś został odrzucony przez Legię. Nie ma też co ukrywać, że wzmocnień dorosłej reprezentacji trzeba szukać właśnie wśród młodzieżowych kadr. Krótko mówiąc, młodzieżowe kadry mają przygotować zawodników do gry w seniorach.
Wracając jeszcze do samego starcia, Wyspy Owcze mogą kojarzyć się ze słabeuszami, ale przy piłce ręcznej to skojarzenie nie ma zastosowania. Farerzy są po prostu zakochani w handballu i przynosi to efekty, mimo że terytorium Wysp Owczych zamieszkuje niecałe 49 tys. ludzi (informacja z 2020 roku).
Wiadomości sportowe znajdziesz także w serwisie Sportowy Magazyn.