Robert Lewandowski strzelił w tym sezonie Bundesligi 40 bramek. Wynik ten jest równoznaczny z wyrównaniem rekordu legendarnego Gerda Müllera. Kapitan naszej reprezentacji ma jeszcze jeden mecz na pobicie wspomnianego wyniku i trzeba przyznać, że fakt ten wywołuje w Niemczech sporo dyskusji. Dyskusje są oczywiście zrozumiałe, aczkolwiek czasami trudno zrozumieć kierunek dywagacji.
Szukanie problemu w niewłaściwym miejscu
Dyskusje rozpoczęły się już w ubiegłym tygodniu, kiedy Robert miał 39 goli. Można było poczytać o tym, jak pięknie byłoby, gdyby Lewandowski zostawił bądź współdzielił rekord z legendarnym Niemcem. Rzecz jasna mowa o fantastyce, ale czemu ta fantastyka ma służyć? Od kiedy szacunek oddaje się przez rezygnację z pobicia rekordu? Sytuację można porównać do meczów, podczas których sędzia nie dolicza czasu, bo jedna z drużyn ma ogromną przewagę. Czemu to ma służyć? Jeżeli dochodziło do przerw, czas powinien zostać doliczony. Żal związany z legendarnym rekordem można zrozumieć, ale rekordy są po to, aby je pobijać. Zresztą warto przytoczyć opinię, jaką ma Joachim Löw – selekcjoner Niemców stwierdził, że Lewandowski może pobić rekord Müllera, a za jakiś czas możemy się doczekać kogoś lepszego od Roberta.
Nie lepiej mówi o piłkarskich oszustach?
Mając na uwadze to wszystko, można zadać sobie pytanie, czy tyle samo czasu poświęca się piłkarskim oszustom? Tak trzeba nazwać zawodników, którzy próbują wymusić złą decyzję sędziego. Przy powtórkach jest to trudniejsze, ale wydaje się, że oszustów wciąż nie brakuje – ponadto powtórki wykorzystywane są w określonych sytuacjach. Dlaczego gracze często zachowują się nieuczciwie? Dyskusje o szacunku powinny mieć miejsce tam, gdzie tego szacunku rzeczywiście brakuje.